Trening przynosi efekty
W tym
poście będzie trochę odmiennie. Część map będzie wrzuconych nie chronologicznie
oraz nie wszystkie mapy zeskanowałem ze względu na kilkukrotne ich
wykorzystanie pod rząd.
Pamiętam, że ciężko było odebrać nagrody, będąc tak małym szkrabem. Jako, że sponsorem imprezy była kopalnia soli w Bochni to nagrodą był dwupak soli do kąpieli - spora paczka ważąca około 3-4kg. Do tego szklany puchar z logo WKS Wawel. Do tej pory stoi i żyje. A na koniec dyplom. I jeszcze miałem jakoś sobie poradzić i przyjąć gratulację. Najbardziej obawiałem się o ten puchar.
Początek roku 1992 przyniósł po raz pierwszy udział w wielu
zimowych treningach. Oznacza to, że mazowiecki cykl Zimowych Zawodów
Kontrolnych już wtedy bardzo dobrze funkcjonował. W tym tak tradycyjnych już
imprez, jak ZAW-OR czy Cross Bemowa. Zaczynamy od mapy, która może doczeka się
reaktywacji. Może i zielono, ale za to całkiem blisko i na treningi jakoś da
radę.
Następnie
seria map już znanych i wybieganych. Pamiętacie jak pisałem, że dwie mapy,
dwóch różnych terenów mają tą samą nazwę? No to widocznie ktoś się wtedy też
zorientował i na dodruku nakładu mapy została dopisana nazwa
"ZIELONA".
A
teraz warszawski/polski pomysł na nową formę orientacji. Trzeba powiedzieć, że
to nasz pomysł kupił IOF i szwedzi. W tym roku były pierwsze próby podyktowane
potrzebą zrobienia mapy na zajęcia dla studentów. A późniejsze zawody szkolne w
Warszawie, informacja o nich, która dotarła do IOFu, zapoczątkowała rozwój
parkowego biegu na orientację, a następnie sprinterskiego biegu na orientację.
Oprócz poniższych map biegaliśmy jeszcze na Poligonie dwukrotnie - raz w maju i
raz w czerwcu.
Po
całej zimie przygotowań, treningów na mapie przyszedł czas na sprawdzian.
Pierwsze zawody ogólnopolskie.Najprawdopodobniej Drużynowy Puchar Polski. I
niestety nie był to udany start. Trasę 2km biegałem 41minut. Nienajlepiej. Ale
na usprawiedliwienie biegałem w kategorii M11.
Teraz
nastąpiły zawody (9-10.05.), które obrazują liczbę zawodników BnO w ówczesnym
czasie. Zawody te to Makroregionalne Mistrzostwa Młodzików. A zarazem dla
starszych kategorii Eliminacje do Indywidualnych oraz Sztafetowych Mistrzostw
Polski! Trudno to sobie obecnie wyobrazić, kiedy obecnie wystarczy się zgłosić.
W latach późniejszych, gdy rozbudowywano MP o kolejne dystanse, eliminacje
odbywały się dzień przed finałem - tak było w biegu krótkodystansowym,
przemianowanym później na średniodystansowy. Na potrzeby tych zawodów zmapowany
został ogromny kompleks leśny na ciągnący się od Warszawy do samego Legionowa.
Kto wie, czy aby już w tym roku spora część tej mapy nie zostanie
zaktualizowana!
Korzystając
z nowych map zorganizowane zostały kolejne treningi, które generalnie miały
przygotowywać do Mistrzostw Polski, a w moim przypadku do Pucharu Najmłodszych.
W końcu to ostatni rok na trasach wstążkowych, ostatni rok w M10N czyli trzeba
osiągnąć bardzo dobre wyniki.
I w
końcu. Dość późno, ale rozpoczął się sezon startowy. Pierwszy wyjazd do
Poznania, 13-14.06.92. Bieg indywidualny i sztafetowy. Ten drugi to pewnie
znany niektórym teren. Wyobraźcie sobie zorganizowanie tutaj tras dla seniorów.
Tydzień później przyszedł czas na najważniejszy start w
sezonie - Puchar Najmłodszych, 20-22.06, w okolicach Siedlec - Kisielany. Na
uwagę zasługuje fakt wrysowania przebiegów niebieską linią przerywaną - to moja
analiza biegu - to wg mnie był lepszy wariant do wykonania. Faktyczne przebiegi
są linią niebieską ciągłą. Kilka faktów. Dwa biegi, dwa pierwsze miejsca. I po
konsultacji z rodzicami - to jednak na tych zawodach wygrałem wielkiego,
żółtego misia - którym aktualnie bawi się Zuzia. Na razie osiągane czasy nie są
rewelacyjne:
E1 - 2700m, 27:31
E2 - 3000m, 25:21
Ostatni bieg to
sztafety w lesie w samych Siedlcach. Tutaj niestety brak przebiegów i brak
analizy :).
Dalej wyjazd nad morze, czyli Grand Prix Polonia w okolicach
Gniewina dokładnie tydzień później. Tutaj nie było tak łatwo, gdyż pamiętam, że
ostatniego dnia na handicupie ścigałem się z reprezentantem gospodarzy na
końcówce na polu. Trawa była tak wysoka, że nie była nas widać. Z mety było
widać tylko uginającą się trawę informującą, że ktoś tam biegnie. Tacy
buszujący w zbożu. Nie dałem się do końca i mogłem świętować kolejny sukces -
drugi tydzień z rzędu.
Dodatkowo kilka
faktów:
E1 - 3100m, 13:51
E2 - 3500m, 23:10
E3 - 2800m,
20:10
Tym razem specjalnie przekroczę granicę jednego półrocza w
opowieści. Tydzień później, czyli w dniach 3-5.07 odbyła się kolejna
trzydniówka - Puchar Wawelu w Bochni. Przy okazji odwiedziliśmy dalszą rodzinę
ze strony taty. Chciałem dodać to w tym poście, gdyż seria była kontynuowana. O
ile GPP udało mi się jeszcze dobre 10 lat później wygrać, o tyle w 1992
nastąpiło moje jedyne zwycięstwo w Pucharze Wawelu. Nawet udział w kategorii
M21B w roku ubiegłym nie pozwolił na zapisanie się w annałach Wawelu. Na
szczęście chociaż ten jeden raz pozwolił na znalezienie się na liście
najlepszych.
E1 - 2200m, 19:10
E2 - 2400m, 25:12
E3 - 2800m,
21:00
Pamiętam, że ciężko było odebrać nagrody, będąc tak małym szkrabem. Jako, że sponsorem imprezy była kopalnia soli w Bochni to nagrodą był dwupak soli do kąpieli - spora paczka ważąca około 3-4kg. Do tego szklany puchar z logo WKS Wawel. Do tej pory stoi i żyje. A na koniec dyplom. I jeszcze miałem jakoś sobie poradzić i przyjąć gratulację. Najbardziej obawiałem się o ten puchar.
Komentarze
Prześlij komentarz