BnO wyzwala łzy!
W trochę spóźnionym poście przedstawię II półrocze 1989 roku. Czyli już mam skończone 7 lat i ruszam na nowe wyzwanie, czyli szkoła podstawowa. W sporcie równie dużo się dzieje. I szczęśliwie muszę powiedzieć, że już zaczynam kojarzyć pojedyncze starty. Biegów robi się coraz więcej, więc to chyba ostatni post, który będzie zawierał chociażby całe półrocze. Ale do meritum. Wyciągnąłem też jeden wniosek. Kiedyś bardzo często jeździliśmy chyba na zawody do Wielkopolski i w miarę często na Śląsk. Teraz środek ciężkości przeniósł się w inne rejony Polski.
Pierwszy start w tej części roku to tradycyjnie w połowie czerwca Puchar Najmłodszych. Tym razem okolice Łasku. Miejsce, gdzie kiedyś bardzo mocna sekcja AZS WAT Warszawa jeździła dość często na obozy. Pomimo, że biegałem w innym klubie, to udało mi się z raz zabrać z nimi na obóz - tak w ramach współpracy :)
Jeżeli dobrze pamiętam, to z tego PN wróciłem z wielkim żółtym misiem. De facto był on wtedy wyższy niż ja. Kiedy wracaliśmy do domu, już na korytarzu w bloku szedłem trzymając tego miśka z przodu. Akurat z mieszkania wychodził sąsiad ze swoimi pieskami. Kiedy zobaczyły wielkiego żółtego miśka idącego w ich stronę najpierw zaczęły szczekać, a potem uciekły do domu. I na tym spacer się skończył. To był chyba pierwszy tak duży sukces. Poniżej 3 mapy z tych zawodów.
Pod koniec tego roku nastąpił krok milowy w mojej karierze. Gdzieś w Wielkopolsce. Tata i trener zadecydował, że jestem już na tyle doświadczony, że mogę wystartować bez wstążek. Czyli dobrze mi się wydawało, że poprzednia mapa z M11 nie mogła być właściwa :)
Decydujący okazał się przebieg PK3-4. Niestety tak mały człowiek nie ma jeszcze wyrobionej oceny odległości. Jako mały pewny siebie biegacz poszedłem na kierunek! No i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nagłe zawachanie, gdzie jest droga. I w ten sposób, stojąc niecałe 100m przed drogą, w środku lasu, rozpłakałem się. Pamiętam, że jakiś gość przerwał swój bieg, doporowadził mnie do drogi i wskazał jak dotrzeć do mety. Także tej trasy nie ukończyłem. Ale na szczęście trauma nie została. Następnego dnia normalnie wystartowałem, znowu w M11 i tym razem ukończyłem trasę. Super!
Po pierwszych dniach w szkole nastąpił powrót do startów lokalnych. Poniżej jedna z map z fajną nazwą: Skarbonka. Tym razem tylko w kawałki. Może później będzie pełna wersja.
Ze szkołą się zapoznałem, więc można już się zwalniać i jeździć w Polskę startować w różnych zawodach. Na koniec września poważan impreza, czyli III runda Drużynowych Mistrzostw Polski na zapomnianej mapie, obecnie Świętokrzyskie.
Kolejny start należy do rzadkości. Nie często, albo prawie wcale, zdarza się, aby biegać w parku narodowym. Tutaj Bory Tucholskie tuż nad jeziorem Charzykowskim. Wygląda również na to, że udało mi się narysować tam przebiegi.
I ostatni start w tym roku. Bieg nr 25. Dla bardziej spostrzegawczych: zgadza się - to jest 25 bieg. Niestety mapa z numerem 16 zaginęła. Zawsze tę mapę lubiłem ze względu śmieszną nazwę i swojej lokalizacji. Nie ma szans się zgubić. Mały konkurs (znowu bardziej dla Warszawiaków): gdzie znajduje się ta mapa?
A na koniec ponownie bonus. Na chwilę wracamy do roku 1988. Takie oto zdjęcie udało mi się wygrzebać. Znajdują się na nim ciągle aktywni zawodnicy aktualnie KS Spójnia i UNTS Warszawa. W sumie 4 osoby. Czekam na propozycje kto to i gdzie jest na zdjęciu :)
Pierwszy start w tej części roku to tradycyjnie w połowie czerwca Puchar Najmłodszych. Tym razem okolice Łasku. Miejsce, gdzie kiedyś bardzo mocna sekcja AZS WAT Warszawa jeździła dość często na obozy. Pomimo, że biegałem w innym klubie, to udało mi się z raz zabrać z nimi na obóz - tak w ramach współpracy :)
Jeżeli dobrze pamiętam, to z tego PN wróciłem z wielkim żółtym misiem. De facto był on wtedy wyższy niż ja. Kiedy wracaliśmy do domu, już na korytarzu w bloku szedłem trzymając tego miśka z przodu. Akurat z mieszkania wychodził sąsiad ze swoimi pieskami. Kiedy zobaczyły wielkiego żółtego miśka idącego w ich stronę najpierw zaczęły szczekać, a potem uciekły do domu. I na tym spacer się skończył. To był chyba pierwszy tak duży sukces. Poniżej 3 mapy z tych zawodów.
Pod koniec tego roku nastąpił krok milowy w mojej karierze. Gdzieś w Wielkopolsce. Tata i trener zadecydował, że jestem już na tyle doświadczony, że mogę wystartować bez wstążek. Czyli dobrze mi się wydawało, że poprzednia mapa z M11 nie mogła być właściwa :)
Decydujący okazał się przebieg PK3-4. Niestety tak mały człowiek nie ma jeszcze wyrobionej oceny odległości. Jako mały pewny siebie biegacz poszedłem na kierunek! No i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nagłe zawachanie, gdzie jest droga. I w ten sposób, stojąc niecałe 100m przed drogą, w środku lasu, rozpłakałem się. Pamiętam, że jakiś gość przerwał swój bieg, doporowadził mnie do drogi i wskazał jak dotrzeć do mety. Także tej trasy nie ukończyłem. Ale na szczęście trauma nie została. Następnego dnia normalnie wystartowałem, znowu w M11 i tym razem ukończyłem trasę. Super!
Po pierwszych dniach w szkole nastąpił powrót do startów lokalnych. Poniżej jedna z map z fajną nazwą: Skarbonka. Tym razem tylko w kawałki. Może później będzie pełna wersja.
Ze szkołą się zapoznałem, więc można już się zwalniać i jeździć w Polskę startować w różnych zawodach. Na koniec września poważan impreza, czyli III runda Drużynowych Mistrzostw Polski na zapomnianej mapie, obecnie Świętokrzyskie.
Kolejny start należy do rzadkości. Nie często, albo prawie wcale, zdarza się, aby biegać w parku narodowym. Tutaj Bory Tucholskie tuż nad jeziorem Charzykowskim. Wygląda również na to, że udało mi się narysować tam przebiegi.
I ostatni start w tym roku. Bieg nr 25. Dla bardziej spostrzegawczych: zgadza się - to jest 25 bieg. Niestety mapa z numerem 16 zaginęła. Zawsze tę mapę lubiłem ze względu śmieszną nazwę i swojej lokalizacji. Nie ma szans się zgubić. Mały konkurs (znowu bardziej dla Warszawiaków): gdzie znajduje się ta mapa?
A na koniec ponownie bonus. Na chwilę wracamy do roku 1988. Takie oto zdjęcie udało mi się wygrzebać. Znajdują się na nim ciągle aktywni zawodnicy aktualnie KS Spójnia i UNTS Warszawa. W sumie 4 osoby. Czekam na propozycje kto to i gdzie jest na zdjęciu :)
Brak zdjęcia.
OdpowiedzUsuńA mapa Mrówy była / jest (?) pomiędzy Remberotwem a Wesołą na północ od ul. Cyrulików
hmmm. Beata Wójcik (pomiędzy dwoma chłopami po środku), Anna Górnicka Antonowicz(Ponizej Pani Beaty), Krzysztof Urbaniak(Po lewej od Pani Beaty). Czwartej osoby niestety nie umiem rozpoznać :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKrzysztof Czarnołęcki trzeci od prawej oczywiście :)
OdpowiedzUsuńTo były czasy.Od lewej Mirek Wójcik ,dalej niezapomniany "gucio" Krzysiek Gutowski a brakująca czwarta osoba to klęczący pośrodku Przemek.
UsuńCzy konkurs nadal aktywny? Międzytorze Rembertowskie bardziej niż Mrówy pasuje do nazwy.
OdpowiedzUsuńChyba aktywny. Zgadza się, swoją drogą ciekawe dlaczego tak nazwano tę mapę.
UsuńDo tego Twój post mobilizuje do reaktywacji bloga. Dzięki.
Czy konkurs nadal aktywny? Międzytorze Rembertowskie bardziej niż Mrówy pasuje do nazwy.
OdpowiedzUsuń