Początek - pierwszy start
Tak zaczęła się moja samodzielna przygoda z biegiem na orientację. Tego dnia, 27 września 1987 roku, samodzielnie pokonałem "wstążkowaną" trasę. Aby zachować w pamięci wszystkie starty, wszystkie mapy, jakie zgromadziłem przez ponad 20 lat, postaram się regularnie prowadzić tego bloga. Mapa po mapie, start po starcie umieszczę tutaj całą moją dotychczasową karierę biegacza na orientację.
Dla wszystkich będzie to podróż w czasie i przestrzeni. Dla części z Was będzie to podróż do własnych wspomnień, do własnych doświadczeń biegacza czy organizatora. Dla innej części z Was będzie to podróż po historii biegu na orientację w Polsce, może niezbyt długiej, ale jednak.
Do każdej mapy postaram się dopisać krótką historię. Tyle, ile pamiętam. Pierwsze starty miałem jako 5-6 latek, więc może być ciężko. Do tego początkowo było parę-paręnaście startów w roku. W szczytowym okresie było ich około 70 w roku.
Wracając do Mińska Mazowieckiego. To czas, gdy na zawody jeździło się pociągiem. Dla 5-latka wyprawa całkiem spora. Pamiętam z tego dnia spacer ze stacji PKP na stadion miejski, gdzie było centrum. Z trasy nie pamiętam wiele. Raczej interesowało mnie wszystko dookoła, a trasę ukończyłem dzięki wstążkom. Wszystkie punkty zaliczone, do tego wszystkie swoje, bez karnych minut za błędne punkty. Dla zainteresowanych, kiedyś na trasach KM10N nie było kodów PK i trzeba było podbić właściwy/swój na podstawie mapy. Trasa wstążkowa była jedna, ale punkty dla K10N były inne niż dla M10N. Za podbicie błędnego PK dostawało się 10 minut kary. Jeżeli poprawiło się i podbiło również swój, wtedy już tylko 5 minut kary. Jeżeli nie podbiło się jakiegoś punktu, wtedy też dostawało się 5 minut kary. A teraz meritum. Poniżej mapa z zawodów. Z tego co pamiętam były to zawody ogólnopolskie.
Dla wszystkich będzie to podróż w czasie i przestrzeni. Dla części z Was będzie to podróż do własnych wspomnień, do własnych doświadczeń biegacza czy organizatora. Dla innej części z Was będzie to podróż po historii biegu na orientację w Polsce, może niezbyt długiej, ale jednak.
Do każdej mapy postaram się dopisać krótką historię. Tyle, ile pamiętam. Pierwsze starty miałem jako 5-6 latek, więc może być ciężko. Do tego początkowo było parę-paręnaście startów w roku. W szczytowym okresie było ich około 70 w roku.
Wracając do Mińska Mazowieckiego. To czas, gdy na zawody jeździło się pociągiem. Dla 5-latka wyprawa całkiem spora. Pamiętam z tego dnia spacer ze stacji PKP na stadion miejski, gdzie było centrum. Z trasy nie pamiętam wiele. Raczej interesowało mnie wszystko dookoła, a trasę ukończyłem dzięki wstążkom. Wszystkie punkty zaliczone, do tego wszystkie swoje, bez karnych minut za błędne punkty. Dla zainteresowanych, kiedyś na trasach KM10N nie było kodów PK i trzeba było podbić właściwy/swój na podstawie mapy. Trasa wstążkowa była jedna, ale punkty dla K10N były inne niż dla M10N. Za podbicie błędnego PK dostawało się 10 minut kary. Jeżeli poprawiło się i podbiło również swój, wtedy już tylko 5 minut kary. Jeżeli nie podbiło się jakiegoś punktu, wtedy też dostawało się 5 minut kary. A teraz meritum. Poniżej mapa z zawodów. Z tego co pamiętam były to zawody ogólnopolskie.
Świetny pomysł na bloga!
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wytrwałości w prowadzeniu!
Pamiętam tą mapę.
OdpowiedzUsuńTo była matura, a po maturze.... Podkurek (takie turystyczne łażenie z mapą). I kreślenie punktów cyrklem (PK 4 jest w odległości 375 m od PK2 i 630 m od PK 2; PK 5 azymut 65 z PK 4 odległość 600 m z PK1) - rozrastało się to do dziesiątek PK