8-latek za mocny na n-kę, za doświadczony?!
Po powrocie ze Szwecji pojechaliśmy jeszcze w jedną wojaż zagraniczną - na Węgry. Odbywały się tam Mistrzostwa Świata Weteranów. Biegałem tam tylko na jednym treningu, do tego z nowym kompasem kupionym w Szwecji! I pamiętam z tego słowa taty, który był ze mną na tym treningu: "Jak tak będziesz biegać z tym kompasem, to Ci go zabiorę! Bardziej Ci przeszkadza niż pomaga." No i chyba mi to zostało do dzisiaj. Wolę biegać bez kompasu. Podczas zawodów dostałem jeszcze udaru z upału, który wtedy panował na Węgrzech i nawet nie pomagały kąpiele w Balatonie. Chyba jedyny raz w życiu.
Jesień upłynęła na startach w Polsce. I jak w tytule, ani razu nie wystartowałem już na trasach wstążkowych. Tylko M11 lub sztafety młodziczek. Tak, młodziczek. Nie mieliśmy wtedy sztafety młodzików, a bieganie w juniorach to już byłaby lekka przesada.
Najpierw 2-dniowe zawody w Kielcach. Kiedyś o wiele częściej wykorzystywanych do BnO niż obecnie, a góry tam są warte odwiedzenia.
Krótka dygresja na temat numeru na mapie dla młodszych czytelników. Obecne numery ewidencyjne PZOS nie wzięły się z nikąd. Ich historia jest bardzo stara, tak stara jak sam związek, a nawet wcześniej Komisja BnO przy PZLA. Od początku biegania miałem numer 8127. Tutaj na mapie 8163 - czyli numer na sztafety - III zmiana. Do tego na wszystkich ogólnopolskich zawodach był obowiązek biegania w numerach startowych - w moim przypadku ten numer musiał być: 8127 - czyli mój numer ewidencyjny. Do tej pory go mam. Każdy klub robił własną manufakturę - kawałek materiału, ładnie przyciętego i obszytego z nadrukowanym lub naszytym numerem startowym. Dlatego nie dziwcie się, że starsi biegacze mają ze sobą zawsza (!) kompet agrafek. Potrzbny był on właśnie do obowiązkowych numerów startowych.
Następnie powrót na Mazowsza. I mapa, która przez wiele lat dawała kolejnym biegaczom zadanie na spostrzegawoczość. Chyba każdy uczestnik zawodów, treningu na tej mapie, siadał nad nią i próbował policzyć tytułowy element:
W południowo-zachodnim narożniku mapy próbowałem nawet ołówkiem zaznaczać sobie, które doły już policzyłem. Nigdy nie udało uzyskać mi się liczby 100 :)
Puchar Polski i Puchar Prezydenta. W końcu na mapie napisałem co to były za zawody. Pierwsza mapa to chyba przez wszystkich znany rejon z wielu, wielu treningów zimowych, letnich, technicznych, biegowych itp itd. Pamiętam za to drugi bieg. Podobała mi się bardzo końcówka po mieście. Do tego początek po łąkach i bardzo mało w lesie. To był fajny i ciekawy bieg.
No i na koniec powrót na mazowieckie śmiecie. Pierwsza mapa wykorzystana była na poprzedniczce Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Nie było mi dane wystartować w Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży, ale parę lat później byłem na obozie przygotowującym starszych do OSM. Dalej ponownie starty, w tym tradycyjny Orient Cross, na znanych i obieganych mapach.
Jesień upłynęła na startach w Polsce. I jak w tytule, ani razu nie wystartowałem już na trasach wstążkowych. Tylko M11 lub sztafety młodziczek. Tak, młodziczek. Nie mieliśmy wtedy sztafety młodzików, a bieganie w juniorach to już byłaby lekka przesada.
Najpierw 2-dniowe zawody w Kielcach. Kiedyś o wiele częściej wykorzystywanych do BnO niż obecnie, a góry tam są warte odwiedzenia.
Krótka dygresja na temat numeru na mapie dla młodszych czytelników. Obecne numery ewidencyjne PZOS nie wzięły się z nikąd. Ich historia jest bardzo stara, tak stara jak sam związek, a nawet wcześniej Komisja BnO przy PZLA. Od początku biegania miałem numer 8127. Tutaj na mapie 8163 - czyli numer na sztafety - III zmiana. Do tego na wszystkich ogólnopolskich zawodach był obowiązek biegania w numerach startowych - w moim przypadku ten numer musiał być: 8127 - czyli mój numer ewidencyjny. Do tej pory go mam. Każdy klub robił własną manufakturę - kawałek materiału, ładnie przyciętego i obszytego z nadrukowanym lub naszytym numerem startowym. Dlatego nie dziwcie się, że starsi biegacze mają ze sobą zawsza (!) kompet agrafek. Potrzbny był on właśnie do obowiązkowych numerów startowych.
Następnie powrót na Mazowsza. I mapa, która przez wiele lat dawała kolejnym biegaczom zadanie na spostrzegawoczość. Chyba każdy uczestnik zawodów, treningu na tej mapie, siadał nad nią i próbował policzyć tytułowy element:
W południowo-zachodnim narożniku mapy próbowałem nawet ołówkiem zaznaczać sobie, które doły już policzyłem. Nigdy nie udało uzyskać mi się liczby 100 :)
Puchar Polski i Puchar Prezydenta. W końcu na mapie napisałem co to były za zawody. Pierwsza mapa to chyba przez wszystkich znany rejon z wielu, wielu treningów zimowych, letnich, technicznych, biegowych itp itd. Pamiętam za to drugi bieg. Podobała mi się bardzo końcówka po mieście. Do tego początek po łąkach i bardzo mało w lesie. To był fajny i ciekawy bieg.
No i na koniec powrót na mazowieckie śmiecie. Pierwsza mapa wykorzystana była na poprzedniczce Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Nie było mi dane wystartować w Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży, ale parę lat później byłem na obozie przygotowującym starszych do OSM. Dalej ponownie starty, w tym tradycyjny Orient Cross, na znanych i obieganych mapach.
Komentarze
Prześlij komentarz